Opowieść Wigilijna... co dalej??
PROLOG
Grudniowe śnieżne i zimne popołudnie. Śnieżyca nie pozwala wyjść z domu. Szkoły zamknięte, bo zasypane....
To było parę lat temu. Teraz jest to grudniowe chłodne popołudnie, można nawet rzec, orzeźwiające... Śniegu jak nie było, tak nie ma... i raczej nie będzie... W tej scenerii rozpoczyna się historia o Mikołaju... Mikołaju, który musi poradzić sobie z brakiem śniegu, lodu a nawet temperatury poniżej zera... Zapowiada się najgorszy okres w historii rozdawania prezentów...
Offline
Czyżby zapowiadał się świąteczny horror...? Wszystko na to wskazuje miliony dzieci na calym świecie w Wigilijny wieczór nie doczeka się swoich podarunków. Kulą ziemską zawladnie dzika rozpacz, a wszystko to przez brak sniegu na dachach naszych domów... ;(
Ostatnio edytowany przez Pelikanek (2007-12-11 22:35:00)
Offline
Bo niby jak Mikołaj ma wylądować saniami na na nieośnieżonych dachach?? A jednak znalazł na to sposób... Rozwiążę też wiele innych zagadek nadchodzących świąt.
Nasza historia zaczyna się w chatce na Gremliniej łapce, na granicy Nibylandii i Stumilowego lasu...
KONIEC PROLOGU
Offline